Z Comeniusem na Łotwie
- Szczegóły
- Utworzono: 16-10-10
- Jolanta Chromiec
Comenius to jeden z czterech programów sektorowych Programu "Uczenie się przez całe życie". W jego ramach realizuje się różne zadania, m.in. projekty promujące partnerską współpracę międzynarodową. Gimnazjum im. Bohaterów Akcji V2 w Sarnakach uczestniczy w projekcie Pastoral Paradise Sielankowy Raj. W założeniu ma on pokazać zalety i wady życia na wsi i w mieście w różnych krajach Europy na przykładzie Polski, Łotwy, Rumunii, Hiszpanii i Turcji.Odbyły się już trzy spotkania. W połowie listopada 2009 r. w Irun (okolica San Sebastian) w hiszpańskim Kraju Basków nastąpiło ustalenie szczegółów współpracy i podpisanie porozumienia. W połowie marca 2010 r. uczestników projektu gościło naddunajskie miasto Galati w Rumunii. Koniec maja 2010 r. to wizyta obcokrajowców w Sarnakach. Na przełomie września i października grupy z Hiszpanii, Turcji, Rumunii i Polski spotkały się na gościnnej łotewskiej ziemi w małej wiosce Virbu w pobliżu miasta Talsi.
Kolejny dzień w szkole wypełniony był po brzegi różnymi zajęciami. Prezentacje multimedialne poświęcone walorom turystycznym (polish places) oraz charakterystycznym dla każdego kraju roślinom (plants), zajęcia rękodzielnictwa, zajęcia plastyczno-techniczne to tylko niektóre zadania przygotowane przez państwa uczestniczące w projekcie. Wszyscy bez wyjątku brali w nich udział, uczniowie i nauczyciele. W efekcie powstały serwetki wykonane techniką krzyżykową, bieżniki tkane na mini krosienkach, sztuczna biżuteria, zabawki-bączki… Radości było moc, a i nieco zabawnych sytuacji, gdy do igły zabierali się mężczyźni. Zajęcia nagrywała lokalna stacja telewizyjna. Polski koordynator projektu, Karolina Komar, przed kamerą tłumaczyła zawiłości haftu krzyżykowego, natomiast Mateusz Jakoniuk (uczeń III c) wypowiadał się na temat wrażeń z pobytu na Łotwie. Z kolei muzeum w Talsi zaproponowało nam zajęcia edukacyjne o historii oświetlenia, na zakończenie których „produkowaliśmy” ozdobne świeczki z pszczelego wosku. Były też tańce integracyjne na bazie łotewskich tańców ludowych oraz zwiedzanie miasta grupami połączone z wykonywaniem zadań – na wzór naszych ćwiczeń harcerskich.
Trzy dni poświęcono na zwiedzanie. Duże wrażenie zrobiła stolica Łotwy – Ryga. Miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego UNESCO. Stare Miasto jest pięknie odrestaurowane, pełno tam kolorowych kamieniczek, mnóstwo kościołów, wąskie uliczki wyłożone kostką, wiele odbudowanych obiektów, pomniki, muzea. Z wieży luterańskiego kościoła św. Piotra wspaniały widok na panoramę miasta, a wewnątrz wystawa zdjęć z podróży po Mongolii oraz pomnik średniowiecznego rycerza, hrabiego Rolanda. Zupełnie inne wrażenia towarzyszyły zwiedzaniu Muzeum Sztuki Współczesnej na otwartej przestrzeni w Pedvale. Swoje dzieła tworzą tam i zostawiają artyści z całego świata, najwięcej z krajów skandynawskich, Ameryki i Japonii. Na olbrzymiej przestrzeni porozmieszczane eksponaty z kamienia, elementów drewnianych, różnych dziwnych materiałów, np. starych ekranów telewizyjnych. Dwa wielkie głazy otoczone chrustem to ptasie gniazdo, a trzy skrzyżowane ze sobą rosochate tyczki to gniazdo wiatru. Czasem trudno było zgadnąć, „co artysta miał na myśli”, jak na przykład sterczące z ziemi niby wielkie drewniane kredki. Ale zwykłym śmiertelnikom myśl artysty bywa niedościgła – jak skomentowała jedna z łotewskich nauczycielek. Za to dużo pozytywnych emocji dostarczyły nam kilkakrotne wyprawy nad brzeg Bałtyku. Co prawda bursztynów nie udało się nam znaleźć, ale byliśmy świadkami wspaniałych zachodów słońca.
Wzruszeń dostarczyły nam polskie akcenty. Oto jeden z łotewskich uczestników projektu, Robert, wspominał swoją polską prababkę Jadwigę (długo szukał jej imienia w pamięci). Portierka z muzeum w Talsi mówiła o swoim mężu Polaku, którego bracia wyjechali w czasie powojennym do Wrocławia i ślad się urwał – brak kontaktów z polską rodziną. A bileterka w kościele św. Piotra w Rydze, mówiąca piękną polszczyzną, opowiedziała o swojej babce pochodzącej z Warszawy i dziadku z Zamościa, o swoim domu rodzinnym, gdzie mówiło się tylko po polsku, więc i ona swego syna nauczyła po polsku, ale wnuk już tego języka nie zna, bo mieszka z dala od babci… Spotkany w sklepie człowiek, gdy dowiedział się, że jesteśmy z Polski, powiedział nam dużo miłych słów…
Tygodniowy wyjazd, nasycony atrakcjami, na długo zostanie w pamięci. A najbardziej niezwykła gościnność i serdeczność naszych gospodarzy, którzy dołożyli wszelkich starań, abyśmy pobyt na Łotwie przeżyli intensywnie i różnorodnie.
Tańce na ludowo